Żeby nie było, że nic się nie dzieje u mnie na blogu, a ja się obijam, chciałam Wam pokazać ekspresowe poprawki!
Pierwszy raz od zakupu mojego
manekina okazało się, że bez niego jak bez ręki! Owszem, dla mnie jest on
bardzo pomocny. Dzięki niemu mogę szyć koszule, bluzki, żakiety etc. Ale
zlecenie jakie dostałam wczoraj byłoby niemożliwe bez pomocy Diany.
Jak usłyszałam, że sukienka ma
być gotowa na czwartek, bo w piątek odbywa się impreza, na której właścicielka
ma zabłysnąć w tej kreacji, lekko się przeraziłam. W głowie już wirowały myśli
czy sukienka jest skomplikowana, z jakiej jest tkaniny, czy trzeba
zwężać/poszerzać/skracać/wydłużać, czy może wyczarować zupełnie inną kieckę z
tego co dostanę? Najgorsze było to, że wieczorem miałam dostać sukienkę i
telefonicznie dowiedzieć się co mam tam zrobić.
Szybkie oględziny sukienki
pozwoliły mi się ogarnąć. Super tkanina, czarna koronka, mało elastyczna, na
podszewce – idealna do szycia. Właścicielka zadbała o podpięcie dołu, który
miałam zmienić i tak, lepiej lub gorzej zrobiłam. Jeszcze wieczorem (prawie w
nocy :D) poupinałam koronkę na podszewce (ile ja się namęczyłam z tym
upinaniem, to moje), a rano wysłałam zdjęcie do akceptacji. Wszystko było ok,
więc pozszywałam gdzie było trzeba i sukienka gotowa!
Powiem szczerze, że nie
myślałam, że tak szybko pójdzie (no, poza upięciem tych fałdek, żeby dobrze się
układały). Z sukienki jestem zadowolona i myślę, że właścicielka zabłyśnie w
niej na imprezie!
A teraz efekty mojej pracy:
Przed poprawkami:
Po poprawkach:
Ps. Na
koniec DESER! SMACZNEGO!
Wygląda jak zupełnie nowa sukienka :)
OdpowiedzUsuń