piątek, 18 grudnia 2015

Wigilijny strój mamy z niespodzianką!!!

Wigilijny strój mamy z niespodzianką!!!


Obiecuję, obiecuję, obiecuję i nic z tego nie wychodzi... Mój blog został zapomniany nawet przeze mnie, ale mam nadzieję, że odrodzi się jak "Feniks z popiołów" i jeszcze będzie tętniło tu życie! 

Kilka zdań wyjaśnienia, dlaczego tak rzadko tu zaglądam. Otóż w maju pojawił się w moim życiu mały mężczyzna, który skradł moje serce i totalnie zawładną moim sercem i czasem! Ten mały człowieczek przewrócił mój świat do góry nogami i już nic nie jest takie jak kiedyś. Od tamtego czasu każdą minutę poświęcam niemu i stąd mój brak zainteresowania blogiem, ale na szycie czasami znajdzie się chwila (najczęściej wtedy, kiedy tata bawi się z synem :D ) . 


Przejdźmy teraz do stroju mojej mamy. O rzeczach uszytych dla małego Bąka zrobię oddzielny cykl (o ile da matce chwilę na pisanie) :) 
Jak jeszcze byłam w ciąży, mama chciała sobie kupić wełnianą, czerwoną spódnicę. Wiedziała, że jest mi ciężko, bo początki nie były zbyt przyjemne, dlatego nic mi o szyciu nie mówiła. W końcu, po długich poszukiwaniach spódnicy postanowiła poprosić mnie o uszycie. Nie chciała wymyślnego fasonu, miała być prosta, bez udziwnień. Jedynym warunkiem był kolor i tkanina. Pojechałyśmy do ulubionego sklepu z tkaninami i bez problemu dostałyśmy czerwoną wełnę, a oprócz tego kupiłyśmy ciekawą dzianinę na bluzkę. 
Uszyta przeze mnie spódnica ma prosty fason bez paska, z zaszewkami i kontrafałdą zamiast rozporka. Bluzka również jest mega prosta i łatwa w szyciu. Obie konstrukcje zrobiłam sama na wymiary mamy i teraz mam super podkład do tworzenia nowych form. 









 Tutaj widać efekty szycia na nowej maszynie :) Niebawem jej recenzja na blogu ;)




środa, 18 lutego 2015

Minął rok!!!

Minął rok!!!


Dokładnie rok minął od ostatniego wpisu na blogu!
Pamiętam jak żaliłam się, że nie mam czasu na szycie, bo praca totalnie mnie pochłonęła. Jednak co jakiś czas dawałam radę coś uszyć, gorzej było z pisaniem notek na bloga, ale to widać jak na dłoni… ;)
Od tamtego wpisu wiele się zmieniło! Na pewien czas zmieniłam charakter pracy i więcej byłam w domu, później powrót do pracy w innym miejscu. A teraz znowu jestem w domu! Chociaż tym razem to zupełnie inne siedzenie w domu, bo ODPOCZYWAM a kasa na koncie się pojawia :)
Przy okazji następnej notki opowiem co dalej u mnie :)

To teraz przejdźmy do szycia! Na początek pokażę Wam sukienkę, którą uszyłam na rocznicę ślubu i jestem z niej bardzo zadowolona!
Wykrój pochodzi z burdy 5/2014 model 109. Szycie było ekspresowe, jak to u mnie zwykle bywa ;) Sukienka powstała z koralowej tkaniny w tłoczenia. Szczerze powiedziawszy nie wiem co to jest, lekko się rozciąga, ale ogólnie jest raczej sztywna.

Podczas szycia tej sukienki, kolejny raz dotarło do mnie, że te wykroje z burdy są jakieś dziwne. Mimo mojego niskiego wzrostu nigdy nie zmieniam form papierowych, wolę dopasowywać już wykrojoną tkaninę do swojej figury. I chyba tutaj zrobiłam błąd, o ile w biodrach zawsze muszę zwężać i skracać górną część, tak tutaj coś dziwnego zadziało się w talii. Dziwnym trafem było mi bardzo wąsko, a przecież wymiary, jeszcze wtedy, mi się nie zmieniły! Jakoś pokombinowałam i znalazłam trochę tkaniny z zapasów na szwy. Och, jaka byłam zadowolona, że zawsze dodawałam 2cm na zapasy :) Późniejsza część szycia poszła już gładko. Jedyną modyfikacją jaką wprowadziłam jest brak kieszonek w spódnicy. Do eleganckiej sukienki jakoś mi nie pasowały. W przyszłości planuję zlikwidować zakładki z tyłu, na spódnicy, bo niekorzystnie wyglądają i dodają kilogramów. Na razie się wstrzymuję, bo teraz i tak jej nie założę!

Poniżej przedstawiam gotową sukienkę:

 








poniedziałek, 17 lutego 2014

Kimonowy turkus


Szybki wpis, żeby nie było, że nic nie robię :P


Ostatnio czasu u mnie jak na lekarstwo. Niby chce człowiek mieć pracę, ale z drugiej strony dlaczego kosztem swojej pasji? W przerwach na sen i odpoczynek po 9-godzinnych zmianach musiałam znaleźć chwilkę na szybki uszytek. A będąc ostatnio na zakupach (prawie przed zamknięciem galerii…) wpadła mi w oko kimonowa bluzeczka/sweterek. Mąż, mimo dość wysokiej ceny (dla mnie wszystko co przewyższa koszt tkaniny i jest do uszycia, jest drogie :P ) uparł się na jej kupno. Faktem jest, że mi również bardzo się podobała, do tego stopnia, że musiałam sama sprawdzić czy uszyję taką samą.

            Szybka konstrukcja, ekspresowa wycieczka po tkaninę i bach powstała moja pierwsza kimonowa bluzka. Nie będę rozwodzić się nad jej szyciem, bo jest banalnie prosta. Może powinnam trochę bardziej przyłożyć się do niej, ale chciałam uszyć ją jak najszybciej, w końcu czas u mnie teraz jest na wagę złota :D Zapraszam na efekty!









czwartek, 16 stycznia 2014

Wspomnienie sylwestrowej nocy 2011/2012


               Na początku chciałabym wszystkich odwiedzających mojego bloga przeprosić, za brak postów... Jest mi strasznie wstyd, że od miesiąca nic nie napisałam! Ale zaraz wyjaśnię Wam, co w ostatnim czasie zmieniło się u mnie. Po pierwsze i najważniejsze mam pracę! Jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa i zadowolona, bo choć czekałam na pracę tylko (albo aż) pół roku, to z każdym kolejnym dniem coraz gorzej czułam się siedząc w domu. A po drugie mam cholernie mało czasu na szycie :( O pisaniu na blogu już nie wspomnę... 
           W ostatnim czasie zbyt szybko potoczyły się moje losy. Najpierw złapałam wiatr w żagle i poczułam, że szycie to coś co chcę robić w życiu! Poczyniłam pewne kroki w tym temacie i nagle bach! Niespodziewanie i nieoczekiwanie dostałam pracę! I od tamtej pory jestem rozdarta... :( Z jednej strony cieszę się z pracy, a z drugiej ciągnie mnie do szycia. A najgorsze jest to, że nie znalazłam jeszcze złotego środka na pogodzenie pasji z pracą. I wiem, że muszę coś z tym zrobić, bo "uduszę się" w swoim życiu... Na razie obiecuję, że częściej będę tutaj zaglądać i coś pisać. Postaram się wrzucić wszystkie rzeczy, które uszyłam do świąt, a było tego trochę, m in. fartuszki pod choinkę, spódnica i bluzka dla mamy i spódnica dla mnie :) No dobra! Koniec spowiedzi, teraz już tylko zapraszam na spóźnionego posta, który powstał jeszcze w 2013 roku ;)

Różana sukienka z chabrem w tle.


                Nawet nie pamiętam kiedy ją szyłam, ale uznałam, że teraz jest odpowiedni czas, aby pochwalić się swoim dziełem. Czasu miałam baaaardzo mało, pamiętam jak tkaninę kupowałam dzień przed wigilią… Przed świętami zdążyłam tylko narysować i wymodelować konstrukcję i na tym zakończyłam, przecież trzeba było przygotowywać pyszne smakołyki do jedzenia :)

            Jak sięgam pamięcią, to opornie szło mi szycie… Ale co się dziwić po świątecznym szaleństwie :P W sumie sukienka sama w sobie jest prosta i dość szybka w szyciu. Górę zrobiłam gorsetową z dekoltem w serduszko. Tkanina jaką użyłam na górę to chabrowa satyna jedwabna, a na to w podobnym odcieniu, lekko połyskujący szyfon. Ogrom czasu zajęły mi zakładki w okolicach talii. Nawet nie chcę wiedzieć ile razy ukłułam się szpilkami. A dlaczego? Bo wymyśliłam, że zepnę na sobie kilka zakładek, a jak zaczęłam to spięłam cały przód. Jedynie plecy miałam całe, bo jednak co mamina ręka to mamina :D Teraz wiem jak pomocny byłby manekin! Z efektu nie do końca byłam zadowolona, ale z braku czasu nie myślałam o poprawkach. Dół miał chabrową, satynową podszewkę, tą którą użyłam na górę. Wierzchnią warstwę stanowił tiul z naszytymi kwiatami-różami też z tiulu. Spódnicę zrobiłam na kształt bombki. 

             Wiele pracy kosztowało mnie wszycie zamka krytego w bok sukienki. Strasznie tego nie lubię robić i unikam jak ognia, ale tutaj moje szyki zepsuło szyfonowe ramiączko. Jeszcze na górze zamek w miarę dobrze się wszywał, ale ta ilość materiału w spódnicy nieźle dała mi popalić… 

             Zwieńczeniem sukienki, a dokładniej ozdobą ramiączka jest kwiat. Powstał w dość dziwny i nie planowany sposób. W swoich zbiorach znalazłam ścinki koronki z sukienki z poprzedniego sylwestra (niedługo i ona tutaj się pojawi), kawałek czarnej satyny z jakiejś spódnicy i zwykła, czarna gumka do włosów. Nawet nie wiem jak go uszyłam, tak zwyczajnie siadłam do maszyny i zaczęłam tworzyć. W głowie miałam zupełnie co innego, ale jak zobaczyłam efekt to na tyle mi się spodobało, że nie chciałam już nic innego kombinować. 

             Z sukienki jestem bardzo zadowolona. Szyło się ją dosyć przyjemnie i szybko. Jedyny problem stanowił dla mnie, wspomniany już, kryty zamek. Po uszyciu znalazłam jedną, dość wkurzającą mnie wadę. Dziwnie mnie pogrubia w okolicy łączenia góry ze spódnicą. Niby głupota, ale dla kobiety tragedia… Jednak sukienka nie widziała tylko sylwestra, założyłam ją już na 2 wesela i pewnie na tym nie skończę :)


Fatalny efekt za dużego manekina :/ Mam nadzieję, że w wolnej chwili namówię męża na kolejną sesję :) 







Inna wersja góry sukienki. Dodanie ozdoby (róży na gumce) na ramiączku tworzy ciekawy efekt.







piątek, 13 grudnia 2013

Burda 1/2014

                 Już dawno nie pamiętam tak udanej Burdy! Cały poprzedni rok nie kupiłam ani jednej, bo dla jednego czy dwóch wykrojów stwierdziłam, że nie ma sensu. Aż tu nagle w piątek 13-tego trafiła w moje ręce, całkiem przypadkiem nowa gazetka. Na pierwszy rzut oka wydała mi się rewelacyjna, czego nie mogę powiedzieć po dokładnym obejrzeniu. Jednak jest kilka wykjrojów, z których na pewno skorzystam :)
                W pierwszej kolejności już sama okładka mnie zachęciła, nie wiedzieć czemu. Chyba w ten zimny dzień poczułam trochę ciepła od sweterka modelki ;)


                W środku znajdziemy KONTRASTY, czyli graficzne wzory i fasony z lat 60. w klasycznych kolorach bieli i czerni. Dalej IMPREZA, bo któż z nas nie lubi imprezować, tym bardziej, że nadchodzi sylwesteri i karnawał! I tutaj super zaskoczenie, marynarka smokingowa i koszula dla Panów. TKANINY (imitacja futra). Coś dla mnie, bo mam sporo futerka i nie wiem jeszcze jak go zagospodarować :) KARNAWAŁ, czyli kostiumy na bal przebierańców dla całej rodziny. Powiem szczerze, że fajne są ich pomysły. PLUS SIZE. Nie napiszę nic, bo nie wiem jak się do tego odnieść... Chyba jedna sukienka mnie troszeczkę zainteresowała, ale nie wiem czy mamie się spodoba?               

               Przejdźmy do konkretów! Zaskoczeniem dla mnie była dzianinowa bluzko-tunika, z której można wiele wyczarować! Niedawno przekonałam się do dzianin i bardzo je polubiła, dlatego widok tej bluzki wywołał u mnie ogromny entuzjazm.

               Dalej była spódnica, bo lubię spódnice!

               Dwie sukienki, bo je też lubię i te są w moim guście :)


               Futerkowa kamizelka, choć teraz stwierdzam, że nie jest dla mnie :/ i ciepła etola. Dodatkiem do futerkowych wykrojów jest dość obszerny artykuł na temat imitacji futra. Nie wiem jeszcze czy jest pomocny, ale dzisiaj jeszcze zamierzam go przeczytać :)


               Sukienka, którą pokażę mamie, bo mnie zainteresowały wyszczuplające, ciemne boki.
                Wszystkie stroje karnawałowe są świetne! Szkoda, że nie mam szkraba, któremu mogłabym wyczarowywać te małe dzieła sztuki...




                        Na koniec rzuciła mi się w oczy nowa Burda - druty i oczka.Nie widziałam wcześniej tego i chyba mnie zaciekawiło, może czas nauczyć się robić na drutach. Chociaż znając mojego męża, jeśli zacznę się tym interesować, to on bedzie się śmiał ze mnie, że to robata dla babci :P 



A Wam jak podoba się nowa Burda? Będziecie coś szyły z niej?