piątek, 13 grudnia 2013

Burda 1/2014

                 Już dawno nie pamiętam tak udanej Burdy! Cały poprzedni rok nie kupiłam ani jednej, bo dla jednego czy dwóch wykrojów stwierdziłam, że nie ma sensu. Aż tu nagle w piątek 13-tego trafiła w moje ręce, całkiem przypadkiem nowa gazetka. Na pierwszy rzut oka wydała mi się rewelacyjna, czego nie mogę powiedzieć po dokładnym obejrzeniu. Jednak jest kilka wykjrojów, z których na pewno skorzystam :)
                W pierwszej kolejności już sama okładka mnie zachęciła, nie wiedzieć czemu. Chyba w ten zimny dzień poczułam trochę ciepła od sweterka modelki ;)


                W środku znajdziemy KONTRASTY, czyli graficzne wzory i fasony z lat 60. w klasycznych kolorach bieli i czerni. Dalej IMPREZA, bo któż z nas nie lubi imprezować, tym bardziej, że nadchodzi sylwesteri i karnawał! I tutaj super zaskoczenie, marynarka smokingowa i koszula dla Panów. TKANINY (imitacja futra). Coś dla mnie, bo mam sporo futerka i nie wiem jeszcze jak go zagospodarować :) KARNAWAŁ, czyli kostiumy na bal przebierańców dla całej rodziny. Powiem szczerze, że fajne są ich pomysły. PLUS SIZE. Nie napiszę nic, bo nie wiem jak się do tego odnieść... Chyba jedna sukienka mnie troszeczkę zainteresowała, ale nie wiem czy mamie się spodoba?               

               Przejdźmy do konkretów! Zaskoczeniem dla mnie była dzianinowa bluzko-tunika, z której można wiele wyczarować! Niedawno przekonałam się do dzianin i bardzo je polubiła, dlatego widok tej bluzki wywołał u mnie ogromny entuzjazm.

               Dalej była spódnica, bo lubię spódnice!

               Dwie sukienki, bo je też lubię i te są w moim guście :)


               Futerkowa kamizelka, choć teraz stwierdzam, że nie jest dla mnie :/ i ciepła etola. Dodatkiem do futerkowych wykrojów jest dość obszerny artykuł na temat imitacji futra. Nie wiem jeszcze czy jest pomocny, ale dzisiaj jeszcze zamierzam go przeczytać :)


               Sukienka, którą pokażę mamie, bo mnie zainteresowały wyszczuplające, ciemne boki.
                Wszystkie stroje karnawałowe są świetne! Szkoda, że nie mam szkraba, któremu mogłabym wyczarowywać te małe dzieła sztuki...




                        Na koniec rzuciła mi się w oczy nowa Burda - druty i oczka.Nie widziałam wcześniej tego i chyba mnie zaciekawiło, może czas nauczyć się robić na drutach. Chociaż znając mojego męża, jeśli zacznę się tym interesować, to on bedzie się śmiał ze mnie, że to robata dla babci :P 



A Wam jak podoba się nowa Burda? Będziecie coś szyły z niej? 



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Konkursowo!

               Ostatnio złapałam trochę wiatru w żagle i znalazłam ogromne pokłady odwagi. Efektem tego jest udział w konkursie, w którym to Wy możecie mi pomóc. Wystawiłam na konkurs sukienkę uszytą na wesele brata i liczę na nagrodę ;) A ta jest nie mała, bo aż 1000zł, 500zł lub 300zł na wydanie na tkaniny, dla mnie istny raj! 
           A wystarczy tylko polubić stronę hurtowni tkanin IZPOL oraz moją konkursową kreację. Może to Ty pomożesz spełniać moje marzenia? 



Ps. Za wszystkie oddane głosy z góry dziękuję. 

niedziela, 8 grudnia 2013

Z serii: co kryje moja szafa!


Dawno, dawno temu…


                Wbrew temu, co tytuł posta sugeruje, nie było to tak dawno, bo tylko na początku sierpnia. Kreacja jaką chcę Wam przedstawić powstała na ślub mojego brata! Cała rodzina była pod wrażeniem mojej sukienki, a ja sama czułam się w niej świetnie!
           Najpierw powstała wizja sukienki w mojej głowie. Wiedziałam, że ma być to skromna sukienka, nie jakaś „balówa”, bo i przyjęcie po ślubne było skromne. W sklepach dopiero zdecydowałam o kolorze, bo jak wiadomo nie zawsze udaje się znaleźć konkretną tkaninę. Do stworzenia sukienki wybrałam jedwabną satynę w kolorze jasno koralowym, a na wierzch dałam beżową, delikatną koronkę. Aby dodać objętości spódnicy, zrobiłam halkę na brzoskwiniowej bawełnie z tiulowymi falbankami w kolorze czekoladowym. 
            Konstrukcję i modelowanie sukienki zrobiłam sama. Jedyną pomocą było zebranie miary przez moją mamę :) Góra kreacji z przodu ma dekolt w łódeczkę, zaś z tyłu w delikatny szpic, cięcia francuskie pomogły wymodelować biust i talię, a pół rękawki dodały lekkości. Spódnica została zrobiona z całego koła, aby dała efekt „napuszenia” i dodania centymetrów w biodrach oraz dodatkowo wyposażona, we wcześniej wspominaną, tiulową halkę. Tył spódnicy lekko wydłużyłam. Sukienka posiada zamek kryty na środku tyłu oraz ozdobny paseczek w talii. 













        Z efektów jestem bardzo zadowolona. Szyło się ją lekko i przyjemnie. Małe problemy sprawiły mi cięcia francuskie, które sama musiałam dopasowywać na sobie, przed lustrem. Teraz, z pomocą manekina byłaby to bułka z masłem. 
Sukienka spisała się świetnie, była skromna, ale i zjawiskowa. W końcu musiałam się wyróżniać jako siostra Pana młodego! Zresztą efekty oceńcie same!


 






czwartek, 5 grudnia 2013

Strach ma wielkie oczy!


Dzianina…



                Jakoś długo zbierałam się do szycia dzianin… Zawsze się bałam i myślałam, że zwykłą maszyną nic nie zrobię i potrzebna będzie renderka. Jeszcze w technikum szyłyśmy na renderce firmy Siruba i była to czysta przyjemność! A pomysł kupna takiej maszyny, owszem pląta mi się po głowie, ale na razie brak funduszy :( Więc trzeba spróbować na tym co już mam, owerlocku i stębnówce.

           Jakby mi jeszcze mało było, to ostatnio odwiedziłam zaprzyjaźniony sklepik z tkaninami. Pod pretekstem kupna tkaniny na spódnicę dla mamy miałam okazję pobuszować i wynaleźć kolejne materiały. Kupiłam 2 rodzaje żorżety na zwiewne bluzeczki, podszewkę do futerka, elastyczną bawełenkę na spódnicę z przepięknym kwiatowym wzorem, no i dzianinę! Aha, żeby nie było kupiłyśmy mamie świetną gatunkowo, czerwoną wełenkę. 

            W domu stwierdziłam, że nie będzie mi szkoda tej dzianiny jak coś zepsuję, bo wynalazłam ją w ścinkach za grosze. Było jej tylko 0,5 metra i jakoś nie byłam przekonana, że jej starczy na moją wizję. Jednak coś wyszło i nawet zgadza się z tym, co miałam w głowie. Konstrukcje narysowałam sama, bo bałam się o moje wymiary. W sumie nic skomplikowanego nie zrobiłam, ale jak na pierwszą bluzkę z dzianiny jestem z siebie dumna. Dekolt i doły rękawów odszyłam pliską, zaś dół bluzki zaowerlokowałam i zwyczajnie wystębnowałam. Najważniejsza zasada szycia dzianiny jaką zaobserwowałam podczas szycia, to ustawić szeroki ścieg i naciągać dzianinę. Dzięki temu trikowi mamy większą pewność, że szew nam nie „strzeli”. Na koniec możecie ocenić efekty na zdjęciach, jeszcze na manekinie :/ A ja uciekam do maszyny, bo wiele się dzieje ostatnio u mnie, mam powera szyciowego! 









środa, 4 grudnia 2013

Ekspresowe poprawki!



Żeby nie było, że nic się nie dzieje u mnie na blogu, a ja się obijam, chciałam Wam pokazać ekspresowe poprawki!


               
                Pierwszy raz od zakupu mojego manekina okazało się, że bez niego jak bez ręki! Owszem, dla mnie jest on bardzo pomocny. Dzięki niemu mogę szyć koszule, bluzki, żakiety etc. Ale zlecenie jakie dostałam wczoraj byłoby niemożliwe bez pomocy Diany.
           Jak usłyszałam, że sukienka ma być gotowa na czwartek, bo w piątek odbywa się impreza, na której właścicielka ma zabłysnąć w tej kreacji, lekko się przeraziłam. W głowie już wirowały myśli czy sukienka jest skomplikowana, z jakiej jest tkaniny, czy trzeba zwężać/poszerzać/skracać/wydłużać, czy może wyczarować zupełnie inną kieckę z tego co dostanę? Najgorsze było to, że wieczorem miałam dostać sukienkę i telefonicznie dowiedzieć się co mam tam zrobić. 
           Szybkie oględziny sukienki pozwoliły mi się ogarnąć. Super tkanina, czarna koronka, mało elastyczna, na podszewce – idealna do szycia. Właścicielka zadbała o podpięcie dołu, który miałam zmienić i tak, lepiej lub gorzej zrobiłam. Jeszcze wieczorem (prawie w nocy :D) poupinałam koronkę na podszewce (ile ja się namęczyłam z tym upinaniem, to moje), a rano wysłałam zdjęcie do akceptacji. Wszystko było ok, więc pozszywałam gdzie było trzeba i sukienka gotowa!
            Powiem szczerze, że nie myślałam, że tak szybko pójdzie (no, poza upięciem tych fałdek, żeby dobrze się układały). Z sukienki jestem zadowolona i myślę, że właścicielka zabłyśnie w niej na imprezie!
            A teraz efekty mojej pracy:

Przed poprawkami:


 Po poprawkach:









Ps. Na koniec DESER! SMACZNEGO!


piątek, 29 listopada 2013

Wizyta u mamy!



Co kryje szafa mamy?

    Dzisiejsza notka będzie nieco inna niż zwykle. Chcę Wam pokazać co przywiozłam od rodziców :) Jakiś czas temu robiłyśmy z mamą porządki w jej zapasach i wynalazłyśmy kilka fajnych tkanin. Większość przeniosłam do mojej szafki nad maszyną i tak sobie leżały i czekały na lepsze czasy. Aż dzisiaj natchnęło mnie, żeby część z nich zabrać do siebie. 
           Usiadłam wygodnie i zaczęłam je przeglądać  z mamą. Ta jest świetna na spódnicę! O! a ta super nadaje się na bluzkę, i ta też! A z tych skórzanych spodni zrobię futerał na telefon i spódnicę! A z tego jeszcze nie wiem, ale się przyda :D To co mi się podobało odkładałam na kupkę i w końcu mało co zostawiłam. Pewnie i tak niedługo je zabiorę, ale co za dużo na raz to niezdrowo ;)
           W zapasach znalazłam też dwie fajne spódnice mamy (w moim rozmiarze, ale do delikatnej poprawki) i princeskę w sam raz na zbliżające się święta ;) 
           No dobra, koniec tego pisania. Czas zabrać się do pracy, jutro ruszam… A teraz muszę się wyspać, żeby mieć siłę i chęci do szycia! Dobranoc ;) 






I mała zagadka!
Co mogę z tego uszyć? Plan jest, wykrój się robi, trzeba jedynie kupić odpowiednią podszewkę :D




Ps. Z CHĘCIĄ ZAADOPTUJĘ JAKIEŚ ZBYWAJĄCE WAM TKANINY! MĄGĄ BYĆ TEŻ DUŻE CIUSZKI, Z KTÓRYCH DA SIĘ COŚ ZROBIĆ :D

środa, 27 listopada 2013

Spódnica ze „ścinków”.



Daaawno temu kupiłam dość duży kawałek satynowej bawełny z myślą o prezencie. Jednak wymyśliłam inny podarek, a tkanina została w szafie i tak sobie przeleżała chyba z 2 lata. Jednak ostatnio w przypływie chwili i braku funduszy na zakup nowych tkanin powstała myśl o spódnicy z tej tkaniny.

Wkręcając się w „blogowanie” i odwiedzając inne blogi wpadła mi w oko spódnica (http://www.kamelperd.blogspot.com/2013/04/skrawkowa-spodnica.html), którą postanowiłam sobie uszyć. Na papavero.pl znalazłam wykrój, wydrukowałam go i zaczęłam tworzyć. Za radą koleżanki po fachu, wydrukowałam rozmiar 34, który i tak powinien być za duży. Podczas szycia pomyślałam, że pasowałoby ją „usportowić”, bo eleganckich spódnic Ci u mnie pod dostatkiem. Elementem sportowym, a zarazem eleganckim są stębnówki wokół cięć w kolorze fioletowym. Dodatkowo dodałam fioletową wypustkę w talii, a rozporek to kontrafałda.

Spódnicę szyje się szybko. Początkowo nie miałam pomysłu jak zszywać te cięcia, ale jak znalazłam na nie sposób, to poszło już gładko. Wszycie zamka krytego to chyba najłatwiejszy element, dlatego nawet nic nie musiałam w nim pruć. Kontrafałda też jest łatwa i szybka w szyciu. Ogólnie model bardzo udany i przyjemny. Fajnie się układa na sylwetce, jedynym mankamentem są zbyt opięte biodra, ale jakoś szczególnie to mi nie przeszkadza. Mam nadzieję, że będzie mi służyć i nie raz ją założę.

Podczas przeglądania zdjęć zauważyłam, że strasznie wyświeciłam materiał. W świetle żarówkowym nie widać tego za bardzo, wręcz trzeba się przyjrzeć i wiedzieć gdzie szukać. Ale obawiam się, że w świetle dziennym będzie kiepsko to wyglądać… Może pranie pomoże?






 Detale :)






Ps. Zauważyłam w swojej garderobie, że nie mam w ogóle eleganckich bluzek, chyba czas się za nie zabrać…. Może niedługo wpadnę do zaprzyjaźnionego sklepiku z tkaninami? ;)


Ps.2 MUSZĘ W KOŃCU WYEGZEKWOWAĆ SESJĘ MOICH CIUSZKÓW!!!  W najbliższym czasie mąż będzie miał wolne i postanowiłam, że nie przepuszczę takiej okazji. Dlatego spodziewajcie się postu z sesji! :D