poniedziałek, 25 listopada 2013

Nie samym szyciem człowiek żyje!


Mus czekoladowo-pomarańczowy.
Niedziela upłynęła mi pod znakiem spotkania rodzinnego. Wszystko było „zapięte na ostatni guzik”, ale w sobotę miałam ogromny problem, potrzebowałam przepisu na super deser. Lody czy szarlotka na ciepło odpadały, przecież trzeba było czymś zaskoczyć moich gości. Razem z mężem przekopaliśmy chyba cały internet w poszukiwaniu naszego ideału. Każde z nas myślało o zupełnie czymś innym. Ja o jakimś lekkim, mało słodkim ciasteczku z owocowym sosem, a mąż o bombie kalorycznej, z mnóstwem czekolady.

Wygrał jego przepis, ale tylko dlatego, że było duuuużo mniej pracy. Wykorzystałam ten przepis http://www.mojewypieki.com/przepis/mus-czekoladowo---pomaranczowy Niezupełnie trzymałam się instrukcji wykonania, bo nie miałam tyle czekolady, więc zastąpiłam ją kakao. Kolejną zmianą był likier, nie mogłam go znaleźć w sklepie, więc wybrałam jedyny jaki był :) I na koniec proporcje troszkę mi się „rozjechały”, kremówki było za dużo, czekolady za mało, a o likierze już nie wspomnę :D Ogólnie wykonanie bardzo łatwe, ale jak się coś robi pierwszy raz, to różnie z tym bywa. Najważniejsze jest to, że trzeba bardzo mocno schłodzić powstałą mieszankę z kremówki i czekolady. Ja nie zrobiłam tego dostatecznie dobrze i miałam całą kuchnię w brązowych kropkach :D Masa w ogóle mi się nie ubijała i o mały włos nie wylądowała w zlewie. Jednak, gdy dostała drugą szansę na schłodzenie w lodówce, bardzo szybko zaczęła się ubijać. Mus przełożyłam do pucharków i wstawiłam na całą noc do lodówki. A chwilę przed podaniem udekorowałam go kawałkiem pomarańczy i ziarenkami granatu, a po wierzchu posypałam startą czekoladą. Wyglądał obłędnie, a jak smakował… mniam! Najgorsze jest to, że przed przyjściem gości poprosiłam męża, żeby nie zapomniał zrobić zdjęcia gotowym pucharkom. I jak to bywa w stresie, oboje o tym zapomnieliśmy :) 

Okazji do pokazania Wam deseru będzie jeszcze mnóstwo, bo na pewno nie raz jeszcze go zrobię. Już nawet kupiłam składniki, bo na dniach spodziewamy się kolejnych gości. Więc bądźcie cierpliwi, a niedługo tutaj pojawi się fotka :)



Ps. Deser nie jest słodki, ale bardzo zapycha, więc jeśli chcecie żeby goście spróbowali przystawek to opóźnijcie jego podanie maksymalnie ile się da. Ja tego nie zrobiłam i takim sposobem mam całą lodówkę jedzenia :D
Ps.2 

Mała zapowiedź nad czym pracuję!


2 komentarze: